Forum Uzdrowienie Strona Główna

 Co zrobic, kiedy nic nie mozna zrobić?
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
mutine
1 Talar



Dołączył: 08 Kwi 2010
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małe miasto na północy

PostWysłany: Czw 20:47, 08 Kwi 2010    Temat postu: Co zrobic, kiedy nic nie mozna zrobić?

Hej!Opiszę Wam przebieg mojego życia w skrócie podkreślając najważniejsze jego momenty a potem opiszę Wam moje uczucia, mam 17 lat. Pochodze ze średniozamożnej, nie do końca poukładanej rodziny. Nie pamiętam, żeby moje dzieciństwo było kolorowe, mama ma raczej nerwicę(jest uzależniona od kawy i przepracowana) wiec nieraz nam się obrywało. Nie pamiętam przytulenia, czy słów "kocham Cie" ale za to pamiętam częste awantury. To tyle o mamusi, mój tata jest raczej niezrównoważony psychicznie, ma problemy z alkoholem, ale nie jest najgorzej, praktycznie go nie znam, bo rzadko ze sobą rozmawiamy a jeśli już to o sprawach domowych, czy czymś takim. Mam jeszcze brata-jeden z niewielu jasnych promyków rodzinki, choć i z nim kontakt jest trudny, nie umiemy rozmawiać w naszej rodzinie, i siostrę bliźniaczkę, czasami ją kocham, a czasami mam ochotę się przez nią powiesić, ale ogólnie jakoś ze sobą wytrzymujemy. W przedszkolu byłam jeszcze całkiem normalnym dzieckiem, właściwie z tego okresu mam najmilsze wspomnienia. Potem zerówka, też było fajnie. W szkole podstawowej najpierw byłyśmy z siostrą dręczone, przez jedną dziewczynę i ogólnie nie było tam za ciekawie, przeniosłyśmy się do innej klasy tam na początku było kolorowo, potem jakoś tak, choć czasem też było strasznie, czasami bardzo strasznie. Potem było gimnazjum byłam praktycznie z tymi samymi ludzmi co w podstawówce, więc teoretycznie dobrze się znaliśmy, ale czasami w szkole czułam się jak piąte kolo u wozu. Każdego ranka w chodząc na schody i idąc w kierunku klasy czułam kołatanie w sercu, stresowałam sie. I tak każdy poranek. Właściwie przechodzimy do sedna. Był w mojej klasie pewien chłopak, kochałam go. On nigdy nie zwracał na mnie większej uwagi, chyba ze chciał cos spisać, albo żebym coś za niego zrobiła. Ale ja go podziwialam, bo zawsze był we wszystkim najlepszy. Może Wam się wydawać, że gadam bzdury 14-16 lat i miłość. Ale ja nie jestem taka jak wszyscy, to było naprawdę silne uczucie, mogłam dla niego zrobić wszystko. W wakacje przed 3 klasą gim. pojechałam do babci na wakacje. Tam mieszka taki chłopak właściwie spokrewniony z pewną częscią mojej rodziny. Znaliśmy sie praktycznie od zawsze, ale tego lata coś było inaczej. Właściwie nic sie nie wydarzyło, byly spojrzenia w oczy itp, niby nic ale ja coś poczułam i on chyba też, było wspaniale. Potem wróciłam do domu, bez kontaktu z nim, ale z pięknymi wspomnieniami. Przez ponad tydzień plakałam w poduszkę. I pomyślcie jak musiałam sie z tym kryć w domu w którym nikt nic o mnie nie wie... Nie miałam i nie mam dalej nawet przyjaciólki. Wtedy postanowiłam walczyć z tamtą miłością(tą z gim.), zmieniłam sie, poznałam nową siebie. Ale nieoczekiwanie na drodze boju trafiłam w pewien sposób do pewnej częsci jego serca, jak sie potem okazało do nic nie znaczącej częsci. Ale mówił do mnie takim głosem i patrzył takim wzrokiem, że myślałam ze to miłość, byłam głupia i naiwna, wierzyłam wtedy w to, co czuję. Potem cos zaczęło sie sypać, a on okłamał kolegę, który uważał go za przyjaciele, przez co ja miałam przesrane. Stwierdziłam, ze tego mu nie wybacze, i w odpowiednim momencie wykrzyczałam mu ze już z nim nie rozmawiam. On chyba nic nie rozumiał. Na pewno nie rozumiał mnie. Okazało się że to był najgorsza decyzja w moim życiu, bo on był bardzo przywódczym człowiekiem, więc jakieś 90% klasy było do mnie negatywnie nastawione, a było nas w klasie do 20 osób. Tak to się skończyło, choć serce mi mówi, ze to była miłość. Na koniec roku jeszcze zawiodła mnie dziewczyna, którą uważałam za przyjaciólkę. Potem przyszedł czas na liceum. Rozstałam sie z moją siostrą, jest ok. Ale czuje się tam zupełnie sama, albo co najmniej prawie sama. Klasa jest podzielona na dwie częsci, gorszą i lepszą. Tragedia. Chyba nigdy nie byłam bardziej zagubiona. Jestem nieszczęśliwym człowiekiem, może mam duzo w życiu, jestem w miarę madra, przynajmniej tyle ile mi wystarczy, mam mamę i tatę i dwie ręce i dwie nogi, chodzę do dobrego liceum, a pół mojej klasy to rozpuszczone zakłamane dzieci. Jeden chłopak być może jest fajne, może nawet dwóch ale nie mam szans na głębszy kontakt z nimi, bo oni rozmawiają tylko z tymi"lepszymi" dziewczynami a ja do nich nie należe. Chyba jestem za brzydka i za cicha i za malo przebojowa. O co mi chodzi? Nie wiem jak zmienić swoje nastawienie do życia, żeby czuć się szczesliwsza. Bo chyba nie jest tak żle w moim zyciu, inni ludzie mieli dużo gorzej, a ja nie powinnam narzekać, ale co zrobię, ze chciałabym czegoś wiecej od życia, niż tylko uczenie sie, sprzątanie i siedzenie w domu. O sobie nie mam właściwie co napisać, bo nie wiem jaka jestem. Nie wiem, czego mi trzeba, czego chcę. I nie wiem, kim jestem. Wiem za to kim chciałabym być, ale żeby to osiągnąc potrzebuje ludzi, a w życiu nauczyłam się jednego, że ludzie to tchórzliwe, słabe i okrutne istoty, na które nie można liczyć. Mam naturę buntowniczki, więc nie chcę się godzic z otaczającą mnie rzeczywistością. Nie chcę zeby życie było szare, jak mam to zmienić?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lonia
Administrator



Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dąbrowa Górnicza

PostWysłany: Nie 20:54, 11 Kwi 2010    Temat postu: Zmiana

Cytat:
Nie wiem, czego mi trzeba, czego chcę. I nie wiem, kim jestem. Wiem za to kim chciałabym być, ale żeby to osiągnąc potrzebuje ludzi, a w życiu nauczyłam się jednego, że ludzie to tchórzliwe, słabe i okrutne istoty, na które nie można liczyć. Mam naturę buntowniczki, więc nie chcę się godzic z otaczającą mnie rzeczywistością. Nie chcę zeby życie było szare, jak mam to zmienić?

No cóż po takim oświadczeniu to nic tylko usiąść i płakać Crying or Very sad Chcę zmienić . Ale jak ?
Ludzie są źli , ale są mi potrzebni.
Życie jest szare , ale nie chcę widzieć kolorów.
Dziewczyno to od Ciebie zależy jak postrzegasz życie i innych ludzi.
Nie ma cudownych lekarstw , ani nikt Cie nie zmusi do zmiany jeżeli Ty tego nie chcesz. Może warto dostrzec kolory.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mutine
1 Talar



Dołączył: 08 Kwi 2010
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małe miasto na północy

PostWysłany: Pon 18:26, 12 Kwi 2010    Temat postu:

Po pierwsze łatwo Ci mówić, że mam zmienić nastawienie, a mi trudniej to zrobić, bo właśnie to jest mój problem. I dobrze wiem, że wszystko zależy od mojego nastawienia. Ale to nie jest takie proste myśleć pozytywnie. I fakt, uważam, że ludzie są źli, ale chyba nie możesz mi powiedzieć, że nie mam podstaw, żeby tak uważać. A moje życie naprawdę nie ma kolorów. I nie prosiłam o ocenę, tylko o jakąś małą radę. Jeżeli nie zrozumiałeś o co mi chodzi, to serdecznie Ci współczuję.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lonia
Administrator



Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dąbrowa Górnicza

PostWysłany: Pon 20:11, 12 Kwi 2010    Temat postu: Ocena

Może to co Cię tak zbulwersowało jest Twoim największym problemem.
Zobacz - celowo odpowiedziałam w taki sposób , abyś mogła zobaczyć dlaczego postrzegasz szaro życie i ludzi.
Teraz możesz się obrazić i nie czytać dalej , ale możesz także przemyśleć to co piszę.
Twoje oceny życia i ludzi nie bulwersują Ciebie , ale innemu człowiekowi nie wolno tego robić .....dlaczego?
Może Twoje ocenianie jest nieprawdziwe , tak samo jak moje ?
Może to jest przyczyna postrzegania wszystkiego w szarych barwach ?
Jeżeli rezygnujemy z oceniania , a przyjmiemy wszystko takim jakie jest to dajemy sobie szansę zobaczenia kolorów.
Nie oceniaj Siebie
Nie oceniaj innych
Pozwól Sobie na błędy
Pozwól innym na błędy
I najważniejsze pozwól Sobie widzieć kolory
A tak na marginesie szary to też kolor , tylko kolor wycofania.
Może zacznij od afirmacji
Pozwalam Sobie widzieć kolory w moim życiu i życiu innych ludzi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mutine
1 Talar



Dołączył: 08 Kwi 2010
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małe miasto na północy

PostWysłany: Pon 20:26, 12 Kwi 2010    Temat postu:

Dziękuję ci bardzo. Naprawde. Niestety wątpię, żeby cokolwiek mi pomogło. I nie chodzi o te kolory, o których tak ciągle wspominasz. Nie chodzi też o ludzi. Chodzi o to, że w moim życiu się prawie nic nie dzieje. I to sprawia, że za dużo się zastanawiam nad swoim życiem. Za dużo pamiętam i nie mogę zapomnieć o tym, co było. A nie mogę zacząć żyć od nowa jesli się nie rozstanę z przeszłością. Właściwie już nie wiem, po co ja tu piszę. Sama zawsze umiem doradzić innym ludziom a moje zmartwienia mnie przerastają, choć sa zupełnie nieistotne. Ale innych nie mam. Bo nie ma nic w moim życiu co mogłoby przysporzyć szczęscia albo zmartwień. Czasami coś się dzieje, dobrego, albo złego i wtedy czuję, że żyję. Chyba już jestem za stara, żeby nauczyć się jak żyć, zeby żyć. Albo po prostu nie jestem do tego stworzona.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lonia
Administrator



Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dąbrowa Górnicza

PostWysłany: Pon 22:11, 12 Kwi 2010    Temat postu: Wiara - rezygnacja

Dlaczego nie masz wiary ?
Kolory o których piszę to wiara , nadzieja i miłość .
Łatwo jest kochać drugiego człowieka. Za to chwalą , to jest podziwiane i czujemy się dobrze z przydomkiem dobrego człowieka. Nawet religia nam przyklaśnie . Kochaj bliźniego jak siebie samego . A co z miłością do siebie.
Zapomniałaś że najważniejsze jest Twoje szczęście .
To prawdziwe szczęście możemy sobie dać tylko my sami.
Mamy momenty zwątpienia i wtedy piszemy takie posty lub szukamy pomocy w inny sposób, ale czasami jesteśmy tak uparci że słowa innego człowieka nie docierają i wtedy przychodzą doświadczenia . Są to już trudne doświadczenia . Wiem coś o tym , dlatego jak tylko mogę pomagam .
Co do pomocy to sama sobie także często nie umiem pomóc i to uważam to za normalne.
Moje hasełko na tę okoliczność to

Psikusem Boga jest że mamy oczy na zewnątrz i nie możemy zobaczyć siebie . A może to jest celowe aby widzieć drugiego człowieka.
Nie rezygnuj z siebie chociażby dlatego że jestem ja i bardzo miło mi się z Tobą pisze.
Very Happy
ps Napisz co cię napędza do życia , jakie emocje ?
O zapomniałabym Co to znaczy stara ? Shocked


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lonia dnia Pon 22:14, 12 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mutine
1 Talar



Dołączył: 08 Kwi 2010
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małe miasto na północy

PostWysłany: Wto 17:10, 13 Kwi 2010    Temat postu:

Pytasz o emocje? Radość, strach, złość, zdziwienie, lubię, gdy ludzie mnie zaskakują, bo najczęściej jestem w stanie przewidzieć ich działania i to mnie załamuje, lubię robić coś, czego normalni ludzie nie robią, ale często boję sie to robić, albo nie mam takich możliwości, a najbardziej napędza mnie do życia to, gdy jakiś człowiek spełnia moje oczekiwania. Gorzej, gdy potem okazuje się, że tylko mi się wydawało, że tak jest. A jeśli chodzi o moją "starość" to pisze tak dlatego, że mam wrażenie ze już trochę w życiu przeżyłam i to takich rzeczy jakich normalnie ludzie w moim wieku jeszcze nie przeżyli i być może nigdy się to im nie zdarzy, niektórych wydarzeń nie opisałam w moim poście. I miło mi, że fajnie Ci się ze mną rozmawia, nawet mnie to dziwi, bo starałam się być trochę bardziej narzekająca, niż jestem normalnie, a tego ludzie nie lubią. I nawet mi pomaga to co piszesz, a to mi się rzadko zdarza, żeby jakiś człowiek potrafił mi pomóc. Nie wiem tylko jak teraz postąpić, spróbować zbudować swoje życie od nowa, czy zostawić wszystko tak jak jest? Blokuje mnie niemożność powrotu do przeszłości. A wiem, ze nie powinnam tam wracać, bo tam było mi źle. Ale tam byłam chyba bardziej sobą. A może nigdy nie byłam sobą. Nie umiem odpowiedzieć, mam wrażenie, ze kompletnie nie znam samej siebie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lonia
Administrator



Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dąbrowa Górnicza

PostWysłany: Wto 18:26, 13 Kwi 2010    Temat postu: Kim jestem

To pytanie zadają sobie tylko ludzie wartościowi . Mam tutaj na myśli wartości czlowieczeństwa. Wspaniałe jest to że myślisz o tym w tak młodym wieku.
Ja uciekałam przed sobą dłużej . Piszesz że lubisz być zaskakiwana przez ludzi. A ty lubisz zaskakiwać siebie i innych ?
Wiesz przeszłość ma to do siebie że nie daje nam spokoju dotąd , dokąd się z nią nie pogodzimy. Nie ma znaczenia w jaki sposób to zrobisz . Ja wybrałam pisanie . Potem czytając sama byłam zaskoczona ile żalu jest w tych słowach. Pomaga mi także mówienie o tym głośno i pozwalanie sobie na płacz. Wszystkie nasze emocje zawarte w wydarzeniach z przeszłości kłębią się i zabierają energię która mogłaby dać nam tutaj coś fajnego.
Nie jestem zwolennikiem hasła zapomnij i już. Ja tak nie potrafię i nie wierzę w to że zadziała. Moim zdaniem jesteśmy sobą wtedy , gdy odkrywamy siebie po kawałku. Każdy kawałek może ćie zaskoczyć Shocked
Pocieszające jest to że masz mało lat do odkrywania Smile
Ja wiem co masz zrobić Very Happy ROZLICZ przeszłość i otwórz się na kolorową PRZYSZŁOŚĆ no ale jestem mądra ........


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mutine
1 Talar



Dołączył: 08 Kwi 2010
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małe miasto na północy

PostWysłany: Wto 21:29, 13 Kwi 2010    Temat postu:

Bardzo lubię zaskakiwać siebie i innych i staram się jak najczęsciej to robic, mam nadzieję, ze mi wychodzi. Ale jak rozliczyć się z tą przeszłością. Pisania próbowałam, jest fantastyczne i lubie to robić, ale to nie daje takiego efektu jakiego potrzebuję. Ja nie chcę wprowadzać wielkich zmian w swoim życiu i stać się nowym człowiekiem, lubie to kim jestem, choć nie zawsze daje mi to szczęście. Chciałabym złamać swój wewnętrzny kod i umieć sobie wyjaśnic, że z tym muszę się pożegnać i zrobić to. Ale tego nie potrafię. Tyle razy juz próbowałam, a to wszystko wciaż nie daje mi spokoju. Może ja tak naprawdę nie chcę się rozstać z tą przeszłościa? Co mam zrobic, żeby nie myśleć już o tym, co było? Cokolwiek robię i gdziekolwiek jestem myśli o tym ciągle wracają. A ja nie umiem się od nich opędzić.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lonia
Administrator



Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dąbrowa Górnicza

PostWysłany: Wto 23:12, 13 Kwi 2010    Temat postu: Myśl

Pogadajmy o tym ,czym jest myśl . Moim zdaniem myśl sama w sobie jest niczym . Myśl nasączona emocjami dopiero zaczyna żyć swoim życiem.
Lubimy wspominać dobre chwile i daje nam to radość a nawet szczęście.
Zdarza się też że z uporem maniaka wspominamy coś złego.
Dlaczego przecież było nam żle i nie powinniśmy do tego wracać. Dokąd nie uwolnimy energi emocji które tam zostały zawarte myśl będzie powracała.
Moim zdaniem nie robi nam to nawet krzywdy , tylko przypomina o tym aby się uwolnić. Może przedyskutuj to ze sobą np tak.
Weź kartkę papieru i podziel ją na dwie połówki . Po jednej stronie pisz prawą ręką pytania dotyczące przeszłości o która Ci chodzi. Po drugiej odpowiadaj pisząc lewą ręka odpowiedzi . To prosty sposób na kontakt z naszą podświadomością i ukrytymi w nas doświadczeniami których nie chcemy się z jakiegoś powodu pozbyć. Kiedy poznasz powód możesz zrezygnować , lub sobie zachować tą myśl , ale zyskujesz świadomość i Ty decydujesz o czym chcesz myśleć.
Twój wewnętrzny kod to ......
Pierwsza myśl jaka Ci przyjdzie po przeczytaniu tego zdania to twój kod


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mutine
1 Talar



Dołączył: 08 Kwi 2010
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małe miasto na północy

PostWysłany: Śro 17:24, 14 Kwi 2010    Temat postu:

Droga Loniu, kolejny twój post pomógł mi coś w sobie zrozumieć. Mało tego, mimo iż nie zmieniłam praktycznie nic w swoim życiu, odkąd z tobą rozmawiam, jest mi kazdego dnia odrobinkę lepiej. Gratuluję, masz wielki dar. Staram ci się do końca przedstawić mój problem, żebyś mogła mi pomóc do końca go rozwikłać. Pomysł z kartką? Wydaje się być niezły, spróbuję. Wiem już, że nie moge rezygnować z samej siebie i znam swój wewnętrzny kod, brzmi on: ja. Co ciekawe, sama wcześniej doszłam już do takich wniosków, ale wtedy nie działały. Nie jestem w stanie sama siebie do czegoś przekonać. Zupełnie tak, jakbym sama sobie nie wierzyła i nie ufała. I to mi się bardzo nie podoba. Oznacza to w moim przypadku konflikt między tym co myślę i tym, co czuję. A tego konfliktu nie byłam, nie jestem i wątpię, ze będę w stanie rozwiazać. Jeśli wiesz, jak to zrobić, powiedz mi. Chciałabym, żeby moje serce potrafiło zaufać umysłowi. Wtedy osiągnęłabym równowagę w środku samej siebie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lonia
Administrator



Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dąbrowa Górnicza

PostWysłany: Śro 19:45, 14 Kwi 2010    Temat postu: Serce

Jak odczuwa nasze serce ? Moim zdaniem nasze zawody sprawiają że nasze serce z naszego rozkazu cichnie . Czasami na chwile a czasami na wiele wcieleń. Serce nigdy nie traci ufności to tylko lęki umysłu każą nam nie ufać.
Dlatego masz wrażenie że jest konflikt między tym co myślisz a tym co czujesz. Gdyby nie nasze lęki umieli byśmy tylko kochać i świadomość jedności nigdy by nas nie opuszczała. Nie wiem jak to się stało ale stworzyliśmy sobie przysłowiową wieże babel i robimy wszystko aby ten stan się pogłębiał. Zatraciliśmy uniwersalny język kŧóry wszyscy znamy. Tym językiem można się posługiwać tylko przy otwartości na siebie i drugiego człowieka . Ale my się boimy , bo trzeba by się pogodzić z sobą samym i zaakceptować wszystkich takimi jacy są . Zamiast uniwersalnego języka wolimy dużo słów które tak naprawdę nie mówią nic a tylko tworzą coraz więcej meandrów i zagadek dla umysłu. Tak nasz umysł lubi zagadki , trudności i wszelkiego rodzaju zawiłości . Domeną serca jest prostota , czułość , delikatność i wyrozumiałość dla siebie i innych. Umysłowi będzie ciężko zrozumieć co czuje serce , ale serce zawsze kocha umysł. Może pokochaj swój umysł a konflikt zniknie i ufność sama się pojawi.
Pisałaś że lubisz jak się coś dzieje , to masz okazje do zabawy.
W umyśle zawsze się coś dzieje Smile
Dlatego warto troszkę pomedytować . W medytacji umysł się uspakaja i możesz zobaczyć o co tak naprawdę Ci chodzi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gosia




Dołączył: 15 Kwi 2010
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 11:01, 15 Kwi 2010    Temat postu:

Bardzo Wam dziękuję, czytając waszą rozmowę otrzymałam odpowiedź
na moje pytanie.
Czy słuchając serca możemy kiedykolwiek się pomylić?

Małgosia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lonia
Administrator



Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dąbrowa Górnicza

PostWysłany: Czw 14:12, 15 Kwi 2010    Temat postu: Pomyłka

Witaj Gosiu Smile
Moim zdaniem serce nigdy się nie myli , tylko umysł ma możliwość interpretacji tego co czujemy i na podstawie przeszłych doświadczeń podrzuca nam różności abyśmy mogli wybrać. Dlatego warto konfrontować to co czujemy z tym co myślimy i to najlepiej , gdy emocje się uspokoją i nie zabarwiają oceny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mutine
1 Talar



Dołączył: 08 Kwi 2010
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małe miasto na północy

PostWysłany: Czw 16:14, 15 Kwi 2010    Temat postu:

Twierdzicie, że serce nigdy się nie myli. Chyba nie mogę się z Wami zgodzić. Bo co innego mogę myśleć w sytuacji, gdy moje serce coś czuje, a cała otaczająca mnie rzeczywistość wskazuje na to, że się myli. Naprawdę wskazuje bardzo wyraźnie i dobitnie. Więc ja nie mogę ufać swojemu sercu, bo to byłoby absurdalne. Ja chciałabym właśnie zaufać swojemu umysłowi. Bo uważam, że to on ma rację, a serce głupie, naiwne i mające własne zdanie ciągle mi w tym przeszkadza. Pytanie, na które chciałabym znać odpowiedź, brzmi: Jak uciszyć swoje serce? Nie zamierzam mu przyznawać prawa głosu, a nawet zrobię wszystko, żeby mu je odebrać. Ja, sercu mówię NIE!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Uzdrowienie Strona Główna -> Moje życie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin