Forum Uzdrowienie Strona Główna

 Kocham siebie

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Lonia
Administrator



Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dąbrowa Górnicza

PostWysłany: Sob 16:38, 02 Wrz 2006    Temat postu: Kocham siebie

Założyłam ten temat, abyśmy mogli podzielić sie tym jakie uczucia żywimy do samych siebie i jak to się zmienia.

Very Happy Sad Shocked Laughing Mad Embarassed Crying or Very sad Evil or Very Mad Wink

Długo trwało zanim poczułam, że kocham siebie, bo nic innego tak naprawdę się nie opłaci.
Co to dla nas znaczy "kocham siebie"? Czy jest to to, co mówila mama? Czy to jest to, co mówił partner? Czy jest to uczucie, które czuliśmy podczas modlitwy? Które z tych uczuć jest tym prawidłowym "kochaniem siebie"? Przecież one nie były takie same. Każde z nich było inne. Dlaczego miłość nie poddaje się żadnej definicji? Może po prostu miłość nie jest domeną umysłu. Bo to przecież umysł wymaga definicji. Domena umysłu sa także wątpliwości, które tak nas potrafią ładnie zepchnąć z kazdej drogi. Wystarczymy, że zatrudnimy słowa: a może tak, a może inaczej. Jedno daje się bardzo łatwo zidentyfikować! Jeżeli wpływa w nas lub wypływa z nas energia miłości czujemy ciepło. Czyżby ciepło było miłością? Miejsca w naszym ciele, które promieniują zimnem, są chore z powodu blokad. Ale ciepłem możemy je uzdrowić. Mówi się, że ktoś ma ciepłe spojrzenie, albo mówił do nas takie ciepłe słowa. Może to chodzi o ciepło, które jest z nami od urodzenia aż do śmierci a może i dłużej. Wystarczy, że przestaniemy sie napinać, denerwować i oceniać siebie i innych a miłość czyli nasze cieplo samo znajdzie drogę w nas i poprzez nas. I to tylko dlatego, że jest to energia, którą jest wypełniony cały świat. I to tylko my mamy taką władzę, aby przyjmować i wypromieniowywać miłość, lub zamknąć się na to ciepło. Nikt nas do tego nie zmusi, ani nie każe nam tego robić. Chęć do tego, aby stać się miłością, może wypłynąć tylko z nas. Bo to my jesteśmy panami tego kim jesteśmy i kim chcemy być. Miłość to my a my to miłość, ale zawsze możemy myśleć inaczej. Pozdrawiam serdecznie, Lonia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sabina




Dołączył: 09 Lut 2008
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 1:33, 10 Lut 2008    Temat postu:

Miłość - to słowo bardzo pojemne.Wszyscy mamy swoje wyobrażenie o miłości.Czym dla mnie jest miłość? Miłość do siebie to, moim zdaniem, zdecydowanie się na rozpoznanie kim się jest, jaki są nasze sposoby myślenia o sobie i innych i uporządkowanie tego.Zanim, jak napisałaś Loniu, "wypromieniujemy z siebie miłość" trzeba przebyć pewną drogę. Moim zdaniem, dobrze byłoby uporać się z niepotrzebnym, a czasem nawet szkodliwym balastem w naszych sercach.Ten balast to złość, zawiść, zakłamanie, zniecierpliwienie, zaślepienie, fałszywe wyobrażenia o sobie i innych itp.Można tysiące razy powtarzać afirmację " kocham i szanuję siebie", ale to nie spowoduje, że któregoś dnia poczujemy nagle, że istotnie kochamy siebie bezwarunkową miłością. Myślę,że najpierw trzeba uporać się z urazą i poczuciem winy, z lękiem i brakiem poczucia własnej wartości. Kochać siebie, to w moim przekonaniu - starać się żyć w sposób satysfakcjonujący "tu i teraz", nie poniżać samego siebie, ale wzmacniać. Ciągle podejmuję wysiłki, żeby przebaczyć tym, od których doznałam krzywdy i robię to przede wszystkim ze względu na siebie, a nie ze względu na nich. Staram się nie rozpamiętywać przeszłości. Być może, moi "krzywdziciele" byli zarazem moimi nauczcielami w szkole życia, być może byli zwierciadłem, w którym mogłam zobaczyć siebie, być może sprowokowałam ich swoim sposobem bycia - ale fakt pozostaje faktem: ktoś zadał mi ból. I aby siebie nie postrzegać jako ofiary - ochoczo żegnam się z tymi " nauczycielami- krzywdzicielami". Sądzę że można w życiu upadać, lecz trzeba nauczyć się z tych upadków podnosić. Gdy mam złe samopoczucie, wiem, że zadne smutki i depresje nie trwają wiecznie. To w moim przekonaniu jest miłość do siebie.
A miłość do innych? Staram się szanować fakt, że inni są odrębnymi osobowościami i nie muszą podzielać moich poglądów, ani postępować tak, jakbym sobie tego życzyła. Gdy kocham, czuję radość z powodu inności drugiego człowieka, chcę spędzać z nim czas i mam dla niego wielką życzliwość. Nie zdarza mi się mówić, że "kocham ludzi" - to w moim przekonaniu dziecinna i nic nie znacząca deklaracja. Gdy słyszę, że ktoś "kocha ludzi" natychmiast pytam: "Tych, którzy znęcają się nad zwierzętami i dręczą słabszych od siebie, też kochasz?"
Uważam, że warto doceniać zwykłą życzliwość , warto nie być obojętnym na otaczjącą nas rzeczywistość, warto zrobić coś dla siebie i innych. Być może właśnie to można nazwać miłością ?


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lonia
Administrator



Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dąbrowa Górnicza

PostWysłany: Nie 12:03, 10 Lut 2008    Temat postu:

Witaj Sabinko
Miło cię widzieć.Podoba mi się twój post.Czytając jednak miałam wrażenie ciężkiej i mozolnej pracy nad sobą a ja jestem zwolennikiem lekkości.Druga kwestia to kochanie kogoś kto krzywdzi.No cóż tutaj raczej zastanowiłabym się dlaczego ten krzywdzony wybiera dla siebie krzywdę?Nie wiem kto ma większy problem ten co krzywdzi czy ten który jest krzywdzony.Nie zastanawiamy się nad tym jaką moc mają nasze myśli o sobie. o innych a to one wprowadzają największy ambaras w nasze życie.Moim zdaniem Bóg tak samo kocha Hitlera jak matkę Teresę i Lonie.W tym warto z niego brać przykład.Najlepiej jak to się będzie działo lekko,łatwo i przyjemnie.Serdecznie pozdrawiam Lonia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sabina




Dołączył: 09 Lut 2008
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:33, 14 Lut 2008    Temat postu:

Loniu, ludzie często tak kojarzą: jak praca - to ciężka i mozalna, jak zabawa - to lekka, łatwa i przyjemna, jak owoc - to soczysty, jak kwiat - to piękny itd. Piszę to oczywiście z odrobiną ironii. Czytałam inne Twoje wypowiedzi Loniu, i myślę,że mówimy o tym samym, ale różnym językiem, co może wynikać z różnicy wieku czy temperamentu. Dla mnie słowo "praca" ma jak najbardziej pozytywne znaczenie.Czytanie, robienie notatek, godziny spędzane na medytacji,malowanie mandali, afirmacje,spotkania z ludżmi, czakroterapia i wiele innych rzeczy, a w końcu - myślenie - to ogromna frajda i radosna, dająca wielką satysfakcję praca. Nikt nie medytuje z przymusu przez kilkanaście lat. Nikt też nie rodzi się mędrcem. Uważam, że warto jest gromadzić wiedzę (mam wielu nauczycieli duchowych ze Wschodu i Zachodu) po to, aby samodzielnie zadecydować, co z tej wiedzy stanie się autentyczną prawdą dla nas. Zeby dokonywać sensownych i korzystnych dla siebie wyborów, trzeba mieć świadamość co i dlaczego wybieramy. Trzeba wiedzieć dlaczego poczucie winy, odmowa wybaczenia wszystkiego i wszystkim a także brak całkowitej akceptacji samego siebie uniemożliwiają człowiekowi rozwój wewnętrzny. Można to nazwać pracą, można to nazwać zabawą. Podobnie jak wielu innych ludzi uważam,że życie nie musi być pasmem cierpień i niepowodzeń. Może być przyjemne i wygodne, pełne harmonii i prawdziwego spokoju. To właśnie miłość do siebie uzdrawia i sprawia,że możemy cieszyć się życiem. Pozdrawiam - Sabina.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lonia
Administrator



Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dąbrowa Górnicza

PostWysłany: Czw 18:08, 14 Lut 2008    Temat postu:

Masz racje że idziemy drogą do jednego domu.To że mówimy innymi językami to chyba zasługa wieży Babel Smile .Najważniejsze że czujemy co mówimy. Serdecznie pozdrawiam Lonia.
A tak na marginesie to medytacja jest dla mnie przyjemnością i nie nazwałabym jej nawet przyjemną pracą Chyba nie byłabym sobą ,gdybym tego nie napisała. Napisałam to tylko po to, aby moja podświadomość miała radochę i abyś mogła sie uśmiechnąć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
magda91
1 Talar



Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jastrzębie Zdrój

PostWysłany: Sob 19:37, 23 Lut 2008    Temat postu:

a ja w zasadzie to nie wiem czy kocham siebie, czy tylko udaję. na razie jestem na etapie akceptacji swojej osoby, mam nadzieję że w przyszłym czasie będę w stanie napisać, że kocham siebie Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Uzdrowienie Strona Główna -> Miłość Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin