Forum Uzdrowienie Strona Główna

 Mysz opowieść prawdziwa z życia wzięta (moj prezent > Lon

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Stańczyk
Gość






PostWysłany: Pią 6:35, 15 Wrz 2006    Temat postu: Mysz opowieść prawdziwa z życia wzięta (moj prezent > Lon

Po przbudzeniu rano ,powitała mnie żona słowami -Kochanie w kuchni mamy mysz .Pogryzła torebki z kaszą , nadgryzła chleb , nawet plastik w szafce próbowała ,musisz coś zrobić , złap ją -
- A co ja kot jestem .-odpowiedziałem i wstałem rozespany .Udałem się do łazienki .Spojrzałem w łustro , trzeba się ogolić , przeciągnąłem ręką po brodzie -twarda szczecina zaszurała w ręku , -Wąsy ..hmm..zachoduję wąsy jak kot . Jest mysz to będzie i kot .Jak powiedziałem tak zrobiłem .
Wyszedłem z łazienki , minąłem córkę w kolejce .A ta mówi -Tata wiesz mamy w domu mysz i...
-Tak córeczko wiem ,ale mamy też i kota - powiedziałem , palcem wskazując początki wąsów.
- O rany tata .- nie czekajac na komentarz poszedłem się ubierać żeby wyjśc do pracy .
Przy drzwiach wyjściowych rozminąłem się z mamą wracającą ze sklepu .Zaczęła mówić -Wiesz .....
-Tak mamo wiem -Mamy mysz w domu .
- Bo ojciec powiedział żeby postawić pastkę na myszy i ją złapać -dodała mama .
Wizja zabitej myszy mną wstrzasneła , zobaczyłem martwą mysz i jakoś żal mnie zdjął .Życie małe ,bo to mysz ,ale życie , w koncu mięsa nie jem
to zabijać też jej nie musze .-Złapię ja żywą - postanowiłem .Cały dzień w pracy myślałem nad pułapką .Zadna nie była dobra .-Mysz to nie tygrys .
W drodze do domu mnie olśniło -tygrys i mysz .Prawie to samo tylko rozmiar inny - miałem gotowy pomysł pułapki na myszy .Na stole w kuchni zrobiłem warsztat i ochoczo pod krytycznym i zaciekawionym obstrzałem rodzinki , zacząłem moją konstrukcję wcielacć w życie .Stawka było życie ....myszy . Przy uzyciu słoja weck ,2 zapałek , 1 wykałaczki zbudowałem prosta pułapkę z zapadka .Na przynęte użyłem skórki od wędzonego boczku - dziadek do pastek też takiej używał -pomyślałem o bogactwie doświadczeń pokoleniowych .Pułapka została postawiona w szafce .Pełen optymizu poszedłem spać - rano mysz będzie moja - pomyślałem zasypiając .
Rano zerwałem się pierwszy popędziłem do kuchni .Pułapka stała tak jak ja postawiłem boczek tez był -Skubana nie wzięła . Nadstawiłem ucha z przedpokoju dobiegał chrobot gryzienia , widocznie dzisiaj nie było jej tutaj .No mysza ....
Przez dwa tygodnie ironiczne spojrzenia rodzinki mówiły mi co o tym myśłą ...i komentarze - postaw pastkę , to szkodnik ... znowu pogryzła ...Mysz nie schodziła z forum .Była tematem głównym , a moje wąsy rosły , nawet trochę szumiały na wietrze , no moja reputacja kota wisiała na włosku .Wieczorem kiedy w domu zapanował spokój i cisza ,cicho wstałem z łożka i przemknąłem jak duch do kuchni .Usiadłem wsłuchujac się w ciszę ,usłyszałem chrobot maszy dobiegajacy z szafki gdzie stała pułapka .-Znowu pogryzie coś , głodomór nie mysz .Na myśl o głodzie poczułem ssanie w dołku . Po omacku otworzyłem lodówkę .W oczy uderzył snop światła .Na oślep chwyciłem ......ser w plasterkach .No pojem sobie . W takt chrupania myszy ,gryzłem ser . Wariactwo z tą myszą , boczku nie je , a taki dobry ...Mysz ucichła , został ostatni plasterek sera , - szkoda , dobry był - pomyślałem melancholijnie , a dam kawałek myszy może lubi - w końcu prawie domownik .Położyłem do szafki kawałeczek _na zdrowie mycha . Obróciłem się na pięcie i pogodzony z myszą , poszedłem spać .
Rano pułapka stała , boczek był .Brakowało sera . - No teraz cię mam . Z uśmiechem na twarzy otulonym kołderką z wąsów wymknąłem sie z domu do pracy .
Wieczorem zaciekawina rodzinka patrzyła jak zmieniam przynętę z boczkowej skórki na ser .Robiłem i łącząc teorię z praktyka mówiłem ._-wdocznie czuje sterydy i antybiotyki w mięsie , a może jest wegetarianką jak ja , w końcu jest u nas nie u sąsiadki .Komentarzom i spekulacjom nie było końca .
-Dobra .Koniec dyskusji ,idziemy spać , jutro niedziela to pogadamy .Rodzinka rozgrzana dyskusją udała się do swoich pokoji na spoczynek .Dom ogarnęła cisza .... tylko ten chrobot .W końcu i mnie zmorzył sen .
Rano ,przez sen usłyszałem piski i głosy dochodzace z kuchni .Do pokoju wpadła podekscytowqana żona
- wstawaj , wstawaj jest mysz - zawołała
- to dobrze że jest -, burknąłem -miałem złapać to złapałem , dziś niedziela to pośpię sobie dłużej .
-no a mysz - niedawała za wygraną żona
- ja, to ją tylko miałem złapać , zróbcie z nią co chcecie .Ja chcę teraz spać .
Żona w zamyśleniu wymknęła się z pokoju po cichu zamykając drzwi .No moge spać spokojnie ,złapałem mysz .Duma napełniła mnie ciepełkim . Uspokojony, w końcu koniec probłemu z mysza ,przysnąłem .
Nie wiedzałem co jeszcze czeka mnie po przebudzeniu .Obudziła mnie ...cisza w domu . Dziwne , gdzie sa wszyscy ? Wstałem i cichutko na palcach poszedłem w strone stłumionych głosów , które dobiegały ...z .. kuchni . Na stole stał przykryty pokrywka słój w którym cziła sie mysz .Wiercac się myła wąsy .Dotknąłem ręką swoich -byłe miękkie i ...dość długie, dłuższe niż u myszy ._Prawie kocie .
- patrz tata mysz ,jaka fajna ,taka rudawa - zaczynała trajkotać córcia
-jaka delikatna i malutka- skomentowała mama .
- jest śliczna , ma piękne wąsiki -powiedziała żona i w jej oczach pojawił się błysk światła .No tak- pomyślałem -dziś w nocy wąsy odegrały znaczaca rolę w pieszczotach - uśmiechnąłem się porozumiewawczo do żony -zwykłe wąsy a tyle subtelnej przyjemności .Na ziemię z krainy marzeń przywołał nmie głos ojca .
- co sie rozczulacie nad myszą ,to szkodnik , utopić ją -.Wszystkie trzy panie jednym głosem zaprotestowały argumenyując w/g swojego punktu widzenia .-Zrób coś - patrzac wymownie na mnie żona z ekscytacją w oczach , oczekiwała odpowiedzi .Byłem w kropce .Pod obstrzałem spojrzeń poczułem się nieswojo .Odpowiedz musiała być iście salomonowa .
-Jak wam tak sie podoba to wypuśćcie ją .Była tyle dni ,ja się przyzwycziłem , to niech zostanie .Po chwili wiedziałem już . To była zła odpowiedz .Dyskusja rozgorzała .Wzruszyłem ramionami , poszedłem się ubrać .W głowie pojawił się pomysł .Pojadę samocodem do lasu i ją wypuszczę .Albo do parku , a może na łąkę .Nie to mysz domowa miejska . Idzie zima zapasów też nie ma ,nie mogę do lasu czy na łąke .Zagorzałe głosy z kuchni popędzały moj mózg do myślenia ....gdzie wywieśc mysz .....nie mogę skazać ją na śmierć....przeciesz uratowałem ją od śmoerci ...MIAŁEM PROBLEM - MYSZ która urosła do .... -no nie , prawie tygrys - i to rozbawiło mnie do sedna .Zacząłem się śmiać .
Ubrałem się i zdecydowanym krokiem wkroczyłem do kuchni .Dyskusja zamilkła .Wszystkie głowy zwrócone były w moją stronę , a w powietrzu czaiło sie oczekiwanie .
-Wywiozę ją do lasu - z ust dyskutantów wydobył się cichy oddech ulgi .Wziąłem słoik z Myszą ( w między czasie takie imię nadano myszy ) wyszedłem z domu wsiadłem do samochodu odjechałem spod domu , ulicą przez miasto w kierunku lasów .Czułem się odpowiedzialny za Mysz .Minąłem ostatnie zabudowania , zatrzymałem samochód . Przedemną były lasy za mną zabudowania .Uchyliłem drzwi samochodu .Otworzyłem słoik-no Mysza spadaj .Jestes co prawda miejska mysz ale teraz masz wybór .Albo las którego nie znasz choć w genach pewnie masz informację , albo miasto w którym sie urodziłaś . Darowałem ci życie , ale sama dokonaj wyboru .Po tej przemowie uchyliłem słoik do końca .Mysz wyskoczyła i w kilku susach dopadła trawy .Zapytacie gdzie pobiegła , jakiego dokonała wyboru ?Nie mam zielonego pojęcia , ani różowego .Napewno był to dobry wybór , bo jej własny .J a tylko pokazałem jej że może wybierać .Z nostalgią w myślach , zamknąłem drzwi samochodu i wróciłem do domu .
Wieczorem z żoną będąc w odwiedzinach u jej przyjaciółki opowiedziałem historję Myszy ,wyrażając wątpliwość czy Mych nie bedzie głodny . Przyjaciółka spojrzała na zonę i powiedziała
- To trzeba było jej w sklepie kupić 10kg kaszy na zimę i dać jej na odchodnym , niech ma ..... i w tym miejscu obie panie ryknęły zgodnym śmiechem . Po chwili dołączyłem i ja .Ubaw był po pachy , a pomysły.....płynęły potokiem jak wykorzystać wąsy w pieszczotach ?.No kobiety to mają fantazje.....że ho..ho.

Stańczyk -odlotem ( to historia z tej niedzieli )
Do usłychu ..." w drogę .....już nadszedł czas ....dokąd poniosą oczy .." Wink Arrow
Powrót do góry
Lonia
Administrator



Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dąbrowa Górnicza

PostWysłany: Pią 10:21, 15 Wrz 2006    Temat postu:

Dziękuję bardzo za wspaniałą inspirację i serdecznie pozdrawiam, Lonia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ja
Gość






PostWysłany: Pią 13:02, 15 Wrz 2006    Temat postu:

u nas kiedyś myszka była za lodówką. złapałam ją do sitka po kilku godzinach czatowania
czyli "na razie bez nazwy"
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Uzdrowienie Strona Główna -> Humor - rozrywka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin